O Tajwanie mówią, że jest wyzwolonym, chińsko-japońskim dzieckiem. Dzieckiem, które szczegółowo pamięta wszystkie etapy niełatwego wychowania obojga rodziców, jednak jako dorosły człowiek samodzielnie buduje swoje życie. Dzieciństwo było niełatwe. Chiński rodzic jest zaborczy i nadopiekuńczy. Nie chce puścić wolno, ciągle kontroluje, sprawdza. Japońska mama stosowała musztrę, biła rózgą za złe zachowanie. Ciężko być dorosłym z takim bagażem z młodości. Może dlatego sami Tajwańczycy w rozmowach sięgają pamięcią dalej niż czasy kolonializmu i okupacji. Z dumą mówią o swoich autochtonicznych przodkach, tajwańskim języku i bogatej kulturze. Przyglądając się twarzom Tajwańczyków dostrzegaliśmy większe podobieństwo z łagodnymi, spalonymi słońcem twarzami ludzi z wysp Oceanu Spokojnego niż samych Chin. Jednak to Chiny ciągle dbają o to, aby Tajwan nie odpłynął zbyt daleko od stałego lądu. Oficjalny język to mandaryński, a znaczna część świata, ze strachu przed Chinami, nie uznaje jego niepodległości.